W ostatnich latach toczy się ciągła debata dotycząca zamian klimatu. Z jednej strony rysowana jest przed nami czarna wizja przyszłości – wysokie temperatury powietrza, susze, huragany. Z drugiej strony niektórzy twierdzą, że zmiany klimatu to tylko temat zastępczy – bo skoro zdarza się, że w kwietniu spadnie śnieg, to zmian klimatu nie ma. Niestety, fakty są inne. Naukowcy na całym świecie biją na alarm – jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie kroki dojdzie do katastrofy na skalę globalną. Ale jak jest w Polsce?
Wystarczy przeanalizować dane meteorologiczne. Ostatnie 23-lecie to najcieplejszy okres od połowy XX wieku [1]. Najcieplejszym rokiem od początku historii pomiarów meteorologicznych był 2019 (średnia roczna temperatura powietrza wynosiła 10,2°C). Rok 2023 był zaledwie o 0,2°C chłodniejszy od najcieplejszego, średnia temperatura wynosiła 10,0°C. W skali ostatnich 73 lat rok 2023 był drugim najcieplejszym z anomalią +1,3°C względem średniej wieloletniej (1991-2020) (Ryc.1). Warto też zaznaczyć, że średnia roczna temperatura powietrza w latach 1951-1980 wynosiła jedynie 7,55 °C. Oznacza to, że od 1951 roku wzrost średniej rocznej temperatury szacowany jest na 2,1°C. Na niektórych obszarach Polski temperatura wzrosła jeszcze bardziej, np. na Roztoczu średnia temperatura w grudniu wzrosła aż o 5°C w porównaniu do wielolecia [1].
Zmiany temperatury powietrza wynikają m.in. ze zwiększenia rocznej liczby godzin słonecznych (tj. zwiększonego dopływu promieniowania słonecznego), napływających ciepłych mas powietrza oraz czynników lokalnych. W ostatnich latach w Polsce z roku na rok mamy coraz więcej godzin słonecznych. W 2023 r. na większości obszaru kraju suma ta była większa od normy klimatologicznej o 68 godzin, jednak są obszary gdzie różnica wynosiła nawet 320 godzin (!) [1].
Wbrew pozorom zmiany klimatu nie oznaczają zmniejszenia rocznej sumy opadów. Możemy odnieść takie wrażenie przez występujące susze, ale nic bardziej mylnego – suma opadów jest taka sama, a często nawet wyższa w stosunku do średniej wieloletniej. Dla przykładu w 2023 r. średnioroczna suma opadów wynosiła 656,2 mm i była wyższa od średniej wieloletniej (1991-2020) o 7% (Ryc. 2). Zmienił się za to roczny rozkład opadów i to w sposób niekorzystny: mniej opadów występuje w porze ciepłej (kwiecień–wrzesień), kiedy rośliny mogą pobierać wodę, potrzebują jej do wzrostu i rozwoju. Coraz więcej opadów występuje w porze zimnej (październik–marzec). W okresie jesienno-zimowym rośliny potrzebują wody w ograniczonym zakresie, więc niewiele jest pobierane w procesach wegetacyjnych. Co więcej, ogromne obszary gleby pozostają odkryte (głownie grunty orne). Na polach nie znajduje się nic co mogłoby ograniczyć lub spowolnić odpływ – woda spada w postaci deszczu i bardzo szybko odpływa do rzek, a następnie do morza, niewiele zostaje w ekosystemach lądowych. Ponadto coraz częstsze są długie okresy suche, po których następują intensywne opady atmosferyczne [2] i np. w jeden dzień spada ilość wody dostarczana normalnie w miesiąc. Tak ogromna ilość wody nie może zostać wykorzystana przez rośliny ani zostać zmagazynowana, np. w glebie, jeziorach czy rzekach, więc ponownie – nadmiar szybko odpływa do morza, często najpierw powodując lokalne podtopienia i powodzie. W skrajnych przypadkach takie opady powodują tzw. powodzie błyskawiczne, czyli gwałtowne powodzie powstające w rezultacie nawalnych opadów deszczu lub przerwania sztucznej zapory [3]. Są one szczególnie niebezpieczne, ponieważ dają bardzo mało czasu na ewakuację ludności lub zastosowanie ewentualnych środków zaradczych. Przykładów powodzi błyskawicznych w tym roku jest wiele – w Warszawie w przeciągu kilku godzin spadło ponad 120 litrów deszczu na m2, w Zamościu ponad 140 litrów. Przypomnijmy, że średnia suma opadów dla sierpnia (całego miesiąca!) w Polsce to ok. 60 litrów. Wszystkie tego typu zmiany są szczególnie negatywne dla rolnictwa – susze i upały w okresach kiedy rośliny potrzebują wody do wzrostu, gwałtowne burze z nawalnymi opadami, które niszczą uprawy, nadmiar wody zimą prowadzący do erozji gleb. Wszystkie opisane anomalie pogodowe spowodowane są globalnymi zmianami klimatu [4].
Zmiany klimatu (temperatury powietrza, nasłonecznienia, rozkładu opadów) doprowadziły do zmniejszenia zasobów wód podziemnych i wysychania rzek i jezior. Coraz częściej odnotowywane są tzw. niżówki na Wiśle, naszej największej rzece. Wysychają łąki (Ryc. 3) i starorzecza (Ryc. 4) zlokalizowane w jej dolinie – na środkowym odcinku powierzchnia jezior w latach 2017-2021 zmniejszyła się aż o 30% (Ryc. 5) [5]. Jeśli wysycha obszar zlokalizowany w bezpośrednim sąsiedztwie ogromnej rzeki to co dzieje się w innych częściach kraju? Już teraz sytuacja wodna jest niekorzystana – pod względem zasobów wodnych w przeliczeniu na jednego mieszkańca Unii Europejskiej jesteśmy na czwartym miejscu od końca [6].
Zmiany klimatu są faktem. Już teraz nasz kraj boryka się z problemami ograniczonych zasobów wodnych – coraz częściej pojawiają się komunikaty z prośbą o ograniczenie zużycia wody, są obszary gdzie wody w kranach latem po prostu nie ma. Jeśli nie podejmiemy żadnych działań to problem będzie się tylko nasilał. Oczywiście w skali globalnej idealnym rozwiązaniem byłoby ograniczenie emisji gazów cieplarnianych z USA, Indii czy Chin. Ale niestety nie żyjemy w idealnym świecie. Spróbujmy działać lokalnie – magazynujmy deszczówkę, wykorzystujmy wodę z mycia owoców i warzyw do podlewania. Ograniczmy koszenie i podlewanie trawników. Zwiększona świadomość społeczna i wspólny wysiłek na rzecz ochrony zasobów wodnych może przynieść zbawienne skutki dla naszego bezpieczeństwa wodnego.
ul. Akademicka 13, 20-950 Lublin
NIP 712 010 37 75
REGON 000001896
ePUAP: /UP-Lublin/SkrytkaESP