Rodokokoza jako choroba utożsamiana jest głównie z bakteryjnym zakażeniem źrebiąt w wieku 2-6 miesięcy, występującym najczęściej pod postacią zapalenia oskrzeli i płuc z tworzeniem różnej wielkości uformowanych ropni w płucach (1-6). Choroba występuje u źrebiąt w większości krajów świata, również w Polsce i z uwagi na bezobjawowy początek i długotrwały przebieg kliniczny, kosztowną terapię, a także brak skutecznych metod zapobiegania stanowi przyczynę znacznych strat ekonomicznych w hodowli koni. Wywoływana jest przez bakterię Rhodococcus equi.
Kliniczne i ekonomiczne znaczenie rodokokozy zostało potwierdzone nie tylko u koni, ale także u świń, kóz i bydła oraz dzików. Niestety, okazało się, że zakażenia te, poza zwierzętami, występują również u człowieka i podobnie jak u źrebiąt mogą stanowić istotny w medycynie ludzkiej problem diagnostyczny, kliniczny i terapeutyczny (5, 7-10).
Pierwszy przypadek zakażenia tym zarazkiem u człowieka opisano w 1967r. (11). Dotyczył on 29-letniego mężczyzny, cierpiącego pierwotnie na nawrotowe zapalenie wątroby o podłożu autoimmunologicznym, poddawanego terapii immunosupresyjnej. Głównymi klinicznymi objawami stwierdzonej u pacjenta wtórnej rodokokozy były gorączka oraz zapalenie płuc z obecnością ropni. Zastosowana długotrwała terapia antybiotykowa z użyciem antybiotyku – erytromycyny po 8 tygodniach spowodowała ustąpienie objawów ze strony układu oddechowego.
W ciągu kolejnych 15 lat, do 1983 r., stwierdzono jedynie 12 przypadków rodokokozy u ludzi, co sugerowało że zakażenia te miały w tym okresie charakter incydentalny (12). W latach 80. ubiegłego wieku występowanie rodokokozy u ludzi zwiększyło się znacząco, wykazując czasową zbieżność z początkiem światowej epidemii AIDS oraz rosnącą liczbą nosicieli wirusa HIV (9). Obok tej grupy ryzyka przypadki zakażeń zarazkiem notowano także wśród pacjentów poddawanych zabiegom transplantacji narządów, chorych z chorobą nowotworową poddawanych chemioterapii, pacjentów z przewlekłą niewydolnością nerek, białaczką, cukrzycą oraz innymi chorobami przebiegającymi ze spadkiem odporności (8). W efekcie w okresie do 2000 r. rozpoznano i opisano kolejnych 100 przypadków tej zoonozy (9, 13-14), natomiast w ciągu następnych 5 lat, do 2005 r., liczba ta zwiększyła się dwukrotnie (15-16) i do chwili obecnej ciągle rośnie, ale w coraz wolniejszym tempie (6).
Jak wspomniano, w przeważającej większości przypadków rodokokoza stwierdzana jest u osób z obniżoną odpornością w przebiegu różnych chorób lub na skutek stosowania leków immunosupresyjnych (9). Zastanawia zatem fakt, że w około 10-15% przypadków zakażenie dotyczy pacjentów z prawidłowo funkcjonującym układem odpornościowym. Okazuje się, że zakażeniu ulegają ludzie mający zarówno zawodowy jak i przypadkowy kontakt ze środowiskiem hodowlanym zwierząt oraz pacjenci, którzy nie mieli kontaktu ze zwierzętami ani ze środowiskiem zwierzęcym (14, 17-18).
Do zakażenia u człowieka dochodzi głównie drogą oddechową, sporadycznie drogą pokarmową oraz w wyniku zranienia lub zanieczyszczenia istniejących ran (14, 19). Spowodowane to jest obecnością bakterii w kale zwierząt oraz zanieczyszczeniem środowiska ich bytowania, zwłaszcza wierzchnich warstw gleby. W sprzyjających warunkach atmosferycznych, zwłaszcza w okresach upałów i suszy, bakterie mogą przenikać na drobinach kurzu i pyłu do układu oddechowego ludzi. Z kolei na możliwość zakażenia drogą doustną zwrócono uwagę w przypadku dziecka spożywającego surową marchew uprawianą w okolicach sąsiadujących z gospodarstwami hodowlanymi. Potwierdzeniem tego przypuszczenia było wyizolowanie zarazka z próbek gleby pobranych z gospodarstw oraz z pól uprawnych (19). Niektórzy autorzy sądzą, że bezpośredni kontakt człowieka ze zwierzętami roślinożernymi lub ziemią z gospodarstw hodowlanych może stanowić ważne źródło zakażenia, jednak dotyczy to mniej niż 50% pacjentów (17). Opisany został również ciekawy przypadek rodokokozy u pacjenta nie mającego bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami, ale często przejeżdżającego samochodem z opuszczonymi szybami w okolicy stadnin (20).
Z drugiej strony analiza przypadków rodokokozy u pacjentów z prawidłowo funkcjonującym układem odpornościowym wskazuje, że w 10 na 19 przypadków zachorowań zakażenie nie miało związku ze środowiskiem bytowania koni (18). Biorąc jednak pod uwagę, że ziemia zanieczyszczona odchodami zwierząt roślinożernych stanowi ważne źródło zakażenia bakteriami, nie zaskakuje fakt, iż wśród pacjentów z potwierdzoną rodokokozą zdarzają się pracownicy gospodarstw hodowlanych oraz osoby używające obornika w ogrodnictwie (7).
Przedstawione w artykule podstawowe informacje na temat rodokokozy człowieka wskazują, że podobnie jak u źrebiąt, zakażenia te mogą stanowić realny i istotny problem kliniczny i terapeutyczny w medycynie ludzkiej. Częste przypadki rodokokozy notowane w stadninach koni na świecie oraz zanieczyszczenie środowiska hodowlanego koni i innych gatunków zwierząt gospodarskich (świń, bydła) szczepami zarazka skłaniają do zwrócenia większej uwagi na możliwość występowania oportunistycznych zakażeń tymi drobnoustrojami u ludzi. Ostrożnością powinny przede wszystkim wykazywać się osoby z grup ryzyka i z upośledzoną funkcją układu odpornościowego minimalizując kontakt z końmi i potencjalnie zanieczyszczoną zarazkami glebą.
Pocieszającym jest natomiast fakt, ze pomimo wciąż opisywanych przypadków rodokokozy u ludzi, występowanie choroby jest sporadyczne i mało realne u osób zdrowych, dzięki czemu przy zachowaniu podstawowych zasad higieny oraz środków ochrony osobistej mogą w bezpieczny sposób czerpać satysfakcję z obcowania z końmi w ramach pracy zawodowej oraz wypoczynku.
ul. Akademicka 13, 20-950 Lublin
NIP 712 010 37 75
REGON 000001896
ePUAP: /UP-Lublin/SkrytkaESP